Trzeba przyznać że z przyjemnością zamieniam niedzielne obiady z rodzinką na szybki wypad w skały. Perspektywa siedmiu godzin jazdy samochodem, przeszywający mróz, ból palców i skóry, to wszystko w niezrozumiały sposób nas kręci. Na wyjazd w tym tygodniu zdecydowałem się tylko ja i Piter. Podróż w skały mijała szybko, standardowo przy dyskusji filozoficznej na tema wspinania w Szczecinie i potrzebie znalezienia lokalu na nową pakernie. Waruny były jak to Pan Piotr zwykł mawiać wyżowe, jedynie na miejscu temp. nieszczęśliwie spadła do -4, nie mniej jednak świecące słońce napawało nas optymizmem. Skały, suchutkie tarcie dobre krótka rozgrzewka i udało mi się wkosić Schleifstein 7a Fb (bald na którym ostatnio Żwirek skasował piętę) w moim odczuciu problem raczej softowy jak na tę wycenę. Dorzuciłem jeszcze bezimienną 6c+ Fb z przyjemnym strzałem do klamki, i resztę aktywności w skałach potraktowałem treningowo. Topowym przejściem wyjazdu może się pochwalić Piter, który poczynił balda o nazwie Cluster 7c Fb. Jak najbardziej należy się aplauz za to przejście gdyż kończył bulder odgarniając sobie śnieg z końcowych chwytów. Dzień zaliczam do bardzo udanych, przybliżył nas do cygańskiego trybu życia, nawet rozpaliliśmy ognisko, pod Fuckiem było strasznie zimno. Za dwa tygodnie uderzamy do Tessinu więc trzymajcie za nas kciuki.