Wypad do bahratalu wiele razy stawał pod znakiem zapytania. Pierwszy wymiękł Wojtek i ostatecznie nie pojechał, Piter też nie wykazywał zbytniego entuzjazmu a jak tego by było mało zapowiadane opady śniegu, z soboty przesunęły się na niedziele. Jedynie żwirek zdawał się być na wszystkie przeciwności obojętny i pozostawał pełny wiary w sukcesy. Warunki nie były najgorsze, ale też nie można napisać, że były dobre. Żwirek z racji swego pierwszego wyjazdu na baldy, przystąpił energicznie do działań. Rozgrzał się na bezimiennej 5 i szybko wkosił balda o nazwie Bug za 6B+ Flash. Następnie za cel obrał Schleifstein (7A) niestety podczas jednej z prób niefortunnie upadł i skasował stopę. Generalnie po czterech godzinach jazdy i dwudziestu minutach bulderowania, zakończył swą aktywność do końca dnia. Szkoda. Pan Piotr podkuszony przez samego diabła dzień wcześniej uskutecznił trening w norze, z sukcesem pozbył się skóry na naszych wspaniałych chwytach. Opanowany umiarkowanym zapałem, lekkim bólem skóry i ogólnym rozbiciem, patentował Fuck-traverse za (7C) niestety nie puściło. Mojej osobie udało się urobić Bilterrfilter 7A Fb i był to jedyny sukces na wyjeździe. Jeśli chodzi o konkrety dla zainteresowanych waruny tak jak pisałem wyżej nie są najlepsze. Lekka odwilż powoduje, że po kilku próbach chwyty szybko łapią wilgoć i stają się czarne, wspinanie jest możliwe do 16 max 17 później skała jest wręcz mokra. Przed wyjazdem proponuje obserwować pogodę przez kilka dni polecam stronę www.new.meteo.pl lub www.wetter.com. Możliwe, że takie warunki będą panowały przez dłuższy czas.
P.S. Fota jest z tamtego roku.